Konformistyczne uleganie
W 1951 roku amerykański fizjolog polskiego pochodzenia Salomon Elliot Asch przeprowadził serię prostych eksperymentów, w których grupa osób porównywała do siebie długość pokazywanych im na rysunkach odcinków. Badani mieli głośno wyrazić opinię, która z trzech linii narysowanych na jednej kartce była według nich jednakowej długości co linia wzorcowa narysowana na kartce drugiej.
[rys. Wikipedia]
Na pierwszy rzut oka zadanie wyglądało na dość proste – trudno się było pomylić. Cały dowcip polegał jednak na tym, że poza jedną osobą wszystkie inne były wtajemniczone w badanie i celowo podawały ewidentnie błędne odpowiedzi. Po usłyszeniu ich sądów właściwa osoba badana aż w 37% przypadków przychylała się do opinii większości. Zjawisko to nazwano efektem Ascha:
Efekt Ascha – forma konformizmu, w której większość grupy wpływa na formułowane przez jednostkę oceny niejednoznacznych bodźców, takich jak różne długości odcinków (Zimbardo, Johnson, McCann 2010e, 216).
Był to najsłynniejszy i najbardziej chyba wymowny eksperyment, badający zjawisko konformizmu.
Konformizm – skłonność ludzi do przyjmowania zachowań, postaw i opinii innych członków grupy (Zimbardo,Johnson, McCann 2010e, 216).
Istnieją dwie odmiany konformizmu: uleganie – czyli konformizm polegający na podporządkowywaniu się zdaniu grupy, lecz wbrew własnym przekonaniom (wpływ normatywny), oraz akceptacja – czyli konformizm wynikający z akceptacji przekonań, postaw lub zachowań innych ludzi (wpływ informacyjny). W pierwszym przypadku zachowujemy się w sposób nieszczery, chcąc wkraść się w łaskę grupy, w drugim – w sposób szczery, wierząc, że większość członków grupy postępuje właściwie w danej sytuacji (np. kiedy znajdujemy się nagle w zupełnie nieznanym środowisku – w nowej pracy, w obcym kraju, w więzieniu czy w wojsku – staramy się zwykle zachowywać tak jak inni, słusznie uznając, że wiedzą oni lepiej od nas, jakie panują w danej grupie zwyczaje).
Ludzie często podążają za tłumem z obawy, że w przeciwnym wypadku zostaną źle ocenieni. Ponieważ jednostki, które nie podporządkowują się normom obowiązującym w grupie, nierzadko zostają odrzucone, często staramy się komunikować innym, że podzielamy ich postawy i poglądy. Oczywiście, autoprezentacja nie jest jedynym powodem konformizmu. Czasami robimy to, co inni, ponieważ ich zachowanie dostarcza nam informacji o najbardziej skutecznym sposobie działania (Leary 2007, 44).
Jak się łatwo domyślić, tylko pierwszy z wymienionych rodzajów konformizmu – a więc uleganie – może być użyty jako taktyka autoprezentacyjna. I nader często bywa. Ludzie są skłonni przychylać się do zdania większości, kiedy chcą zyskać akceptację innych. Jak mówi przysłowie, „jeśli wejdziesz między wrony, musisz krakać jak i one”. W przeciwnym przypadku można się narazić na dezaprobatę lub nawet wykluczenie, czyli porażkę nie tylko wizerunkową.
Płacimy zatem napiwki w restauracji, ponieważ wszyscy to robią. Narzekamy na partię rządzącą, kiedy jesteśmy w grupie, w której dominują zwolennicy opozycji. Śmiejemy się z niepoprawnych politycznie kawałów, ponieważ śmieją się z nich nasi koledzy z pracy itd.
Cele takiej konformistycznej taktyki są oczywiste: dostosowując się do grupowych zachowań, robimy na audytorium wrażenie „swojaka”, kogoś, komu można zaufać i kto nie będzie sprawiał problemów, idąc pod prąd przyjętym w grupie postawom i przekonaniom. Czyli – jak to ujął David Myers – „Ulegamy przede wszystkim po to, aby uzyskać nagrodę lub uniknąć kary” (Myers 2003, 27).
Istnieją też jednak poważne zagrożenia, płynące z tego typu konformizmu. Osoba nadmiernie i zawsze uległa może być w konsekwencji uznana za nieposiadającą własnego zdania, a nawet osobowości, kogoś, kto się zawsze we wszystkim zgadza z innymi. Osiągnie więc skutek odwrotny od zamierzonego: zamiast pozytywnego wizerunku, straci w oczach innych ludzi na znaczeniu.
Radykalny rozdźwięk pomiędzy wewnętrznym „ja” a przekonaniami i postawami wyrażanymi publicznie może też powodować frustrację, a w konsekwencji prowadzić do rozmaitych zaburzeń psychicznych.
Kwestia konformistycznego ulegania wydaje się jednak o wiele bardziej skomplikowana. Jak wykazują najnowsze badania, opieranie się naciskom grupy jest bardzo trudne:
W przeprowadzonym niedawno eksperymencie Gregory Berns i jego współpracownicy powtórzyli procedury Ascha, jednocześnie monitorując aktywność neuronową mózgów uczestników przy zastosowaniu funkcjonalnego obrazowania za pomocą rezonansu magnetycznego (fMRI). Te obrazy tomograficzne (scans) wykazały poważną różnicę między uczestnikami, którzy przyporządkowali się grupie, a tymi, którzy oparli się jej naciskowi. U osób badanych, które się oparły, występowała duża aktywność w ciałach migdałowatych (amygdala), okolicy mózgu związanej z bólem i cierpieniem emocjonalnym. Przeciwstawienie się grupie jest bolesne (Aronson 2012, 33).
Czy jednak to, co mniej bolesne, jest zawsze dla nas lepsze? Satysfakcja z bezkompromisowego, odważnego – i robiącego wrażenie – oparcia się presji większości bywa dużo cenniejsza i pozostaje na całe życie budulcem pozytywnej samooceny. Nierzadko bardziej solidnym niż jakikolwiek doraźny autoprezentacyjny sukces.
Dodaj komentarz